Beskid Niski to nie tylko szerokie doliny nieistniejących wsi. Kto uważniejszy, ten jadąc z Dukli do Nowego Żmigrodu, z pewnością dostrzeże wznoszącą się nad linią drzew platformę widokową na Grzywackiej Górze (567 m.n.p.m.). Szeroka panorama i widokowe polany w drodze na szczyt, z pewnościa każdego zachęcą do przyjemnej wędrówki.
Sposobów wejścia na Grzywacką Górę jest kilka. Oto te, które sam sprawdziłem:
- Zielonym szlakiem z Kątów. Droga do góry to jedyne 1,5 km. Zajmie nam nie więcej jak 45 min., a po około 25 min. będziemy mogli odpocząć pod zadaszoną wiatą.
- Drogą krzyżową z kościoła w Kątach – wariant bardzo wygodny jeśli na wycieczkę chcemy zabrać ukochaną Babcię, bądź Dziadka i zależy nam na szerokiej ścieżce (właściwie drodze). Niecałe 2 km i 1h marszu.
- Zielonym szlakiem z Nowego Żmigrodu – ok. 4 km i 1,5h drogi.
- Czerwonym szlakiem z Chyrowej – 8 km i około 2,5 h drogi.
Przedostatni dzień 2017 roku rozpoczęliśmy wyjątkowo wcześnie, dlatego biorąc pod uwagę porę roku i długość dnia – mogliśmy pozwolić sobie na wariant czwarty. Opcja co prawda najdłuższa, jednak przy dobrej pogodzie najatrakcyjniejsza. Wszystko przez urzekające panoramy czekające na nas z wylesionych wzniesień Łysej Góry (641 m.n.p.m) i okolic Polany (651 m.n.p.m.).
Warto wiedzieć, że choć czerwony szlak z Chyrowej w kierunku na Grzywacką Górę, (którym się poruszaliśmy) jest odcinkiem Głównego Szlaku Beskidzkiego, to i na nim łatwo pobłądzić. Podczas wycieczki wygodna ścieżka wieloktornie ciągnęła nas bezwiednie prosto za sobą, kiedy w tym czasie, zaznaczony na mapie szlak skręcał po swojemu w prawo, czy w lewo. Każde takie miejsce było oczywiście oznaczone w terenie strzałką, czy wykrzyknikiem, jednak czasem mniej lub bardziej widocznymi.
Szczególną uwagę warto zwrócić zbliżając się do góry Polana (651 m.n.p.m.). Jak łatwo można zauważyć na mapie, szlak mija jej wieżchołek od północy, natomiast wydreptana, szeroka ścieżka wiedzie każdego piechura na sam szczyt. Idąc dalej za nią zeszlibyśmy, z tak dumnie zdobywanej wysokości, do doliny pięknej rzeki Wisłok. Stamtąd znów musielibyśmy się wspinać na Grzywacką, a tego byśmy nie chcieli!
Z tego powodu, po zdobyciu Polany należy zawrocić i po dojściu do dużej polany skręcić w lewo, gdzie wkrótce odnajdziemy znaki czerwonego szlaku. Przy okazji, opcja powortu tą samą ścieżką, w chwili zgubienia szlaku, jest najlepszym pomysłem na jego odnalezienie 😉 Szczególnie, jeśli drzewa pokryte są śniegiem i trudno nam cokolwiek na nich wypatrzeć.
Z Polany kierujemy się na Łysą Górę. Będziemy poruszać się wzdłuż ciekawego rezerwatu. Znajdziemy w nim największego na Podkarpaciu cisa o średnicy pnia ponad pół metra oraz czereśnie ptasią o obwodzie ponad 3,5 metra. Latem naszą uwagę powinien zwrócić licznie występujący tutaj, bardzo rzadki chrząszcz – nadobnica alpejska. My jednak mamy zimę, śnieg po kolana i idziemy dalej.
Ale, ale… To nie koniec atrakcji. Warto pokusić się o odszukanie średniowiecznego grodziska z XIII – XV wieku znajdującego się dokładnie na granicach wspomnianego rezerwatu. Wysokie, miejscami nawet na 7 metrów wały, niejednemu miłośnikowi historii mocno pobudzą wyobraźnię. Dużo więcej na ten temat możecie przeczytać
w ciekawym artykule Pana Dariusza Zająca na stronie beskid-niski-pogorze.pl.
My tym razem skupiamy się na głównym celu naszej wycieczki i poszukiwania grodziska zostawiamy na miesiące letnie. Jesteśmy coraz bliżej. W oddali widzimy maleńką wieżę. Na samą Grzywacką Górę nie wejdziemy jednak szlakiem czerwonym, (towarzyszącym nam od rana) który schodzi do Kątów, a zielonym, który dołączy do nas około 300m przed platformą widokową.
Co niektórych może zaciekawić fakt, że jak Główny Szlak Beskidzki malowniczy i urzekający, tak biorąc pod uwagę jego długość (ponad 500 kilometrów), tak właśnie w Kątach znajdziemy jego najniższy punkt 🙂 (310 m.n.p.m).
Na samą górę prowadzą schody z poręczą, jednak zanim wejdziemy na rozchwianą platformę, warto zwrócić uwagę na zamieszczoną na furtce tabliczkę:
Na wieży byłem wielokrotnie, a furtka zawsze była otwarta. Osoby upoważnionej nie udało mi się jeszcze spotkać. Należy rozważyć wejście na górę w przypadku silnego wiatru i zrezygnować z wizyty na szczycie w momencie burzy. Nawet przy pięknej, bezwietrznej pogodzie wieża lubi tańczyć w sobie znanym rytmie.
Choć mijane polany zalane były mleczną mgłą i nie widzieliśmy wiele, to jak zawsze sama Grzywacka była dla nas łaskawa. W ostatnich minutach przed wejściem na wieżę, miejscami wychodziło piękne słońce.
Poniżej znajdziecie krótki film z wieży, kręcony zamarzającą, trzęsącą się ręką 😉
Z Grzywackiej zeszliśmy do Nowego Żmigrodu przyjemnym, zielonym szlakiem. Nasza wycieczka, podczas której przeszliśmy niecałe 12 km, z uwagi na zimowe warunki zajęła nam ok. 5h.
Do zobaczenia na szlaku!
Martin i Wojtek