Jeśli chcesz poznać polskie Beskidy od ich najpiękniejszej strony, to Beskid Sądecki jest pasmem, o którym nie możesz zapomnieć podczas planowania dwudniowego wyjazdu w góry. Rozdzielone doliną bystrej rzeki Poprad, Pasmo Radziejowej (1266 m.n.p.m.) i Jaworzyny Krynickiej (1114 m.n.p.m.) to miejsca, których odkrywanie niejednego piechura pochłonęło na długie dziesięciolecia. Słusznie mawia się, że kto choć raz wejdzie żółtym szlakiem z Piwnicznej Zdrój na Niemcową, ten już zawsze będzie szukał okazji do powrotów.
Wybiła siódma rano. Rozpoczęła się pierwsza w listopadzie sobota. Świeciło piękne, jesienne słońce. Półtora godziny drogi z Krakowa do Tylmanowej (98km) i znaleźliśmy się na parkingu zlokalizowanym w miejscu, gdzie gorczańska rzeka Ochotnica wpada do Dunajca. Przeszliśmy wąską kładką nad Dunajcem i znaleźliśmy się w Beskidzie Sądeckim. Auta zostały na noc w sąsiednich Gorcach.
Celem naszej wycieczki była bacówka PTTK pod Bereśnikiem, znajdująca się nad Szczawnicą oraz wieża widokowa na górze Koziarz, na którą chcieliśmy wejść w drodze do schroniska. Na szlak weszliśmy równo o godzinie 9:00. Mapa podpowiadała, że przed nami niecałe 14 km marszu, który zajmie nam ok. 5h.
Biorąc pod uwagę nasze zamiłowanie do korzystania z uciech życia i ciągoty do nieustannej kontemplacji piękna przyrody, po dodaniu kolejnych 2 godzin, wychodziło, że na 16:00 powinniśmy być w przytulnym schronisku. Miejsce to słynie z najlepszej kuchni w Beskidach (kuracjusze szczawniccy specjalnie wdrapujący się godzinę do bacówki na gorącą szarlotkę z lodami i bitą śmietaną dają mocno do myślenia), dlatego ruszyliśmy żwawym krokiem.
Już po paru minutach, tuż nad linią drzew wypatrzyliśmy wieżę widokową na Koziarzu, na którą zmierzaliśmy. Nie minęło nawet 30 minut, kiedy zaczęliśmy podziwiać pierwsze panoramy. Mgły nad szeroką doliną Dunajca powoli odsłaniały niedalekie Pasmo Lubania, a zielony szlak raz dwa doprowadził nas na Jaworzynkę.
Czas trochę nadrobić drogi. Na rozejściu ścieżek skręciliśmy w kierunku na Łącko (a nie na Szczawnicę), by dojść na Koziarz, który co warto zaznaczyć nie jest po drodze z Tylmanowej do bacówki. Teraz, poruszaliśmy się szlakiem żółtym, który będzie nam towarzyszył aż do schroniska.
Krótką, piętnastominutową wędrówkę na Koziarz uatrakcyjniał nam widok wznoszącej się nad doliną Obidzkiego Potoku Dzwonkówki, na którą wkrótce mieliśmy się wrócić. Na lewo od niej, nie trudno było zauważyć maszt radiowo-telewizyjny na Przehybie, a na lewo od niego skromnie zaznaczone w panoramie Jodłową Górę i Rosochatkę w Beskidzie Niskim, na których witałem rok 2017 🙂
Powstała w 2015 roku wieża z pewnością przypadnie do gustu osobom mającym problem z lękiem wysokości, ponieważ schody prowadzące na platformę widokową są całkowicie zabudowane. To atrakcyjne widokowo miejsce, niecałe trzy miesiące przed nami odwiedził sam Jarosław Kaczyński, wchodząc tu w znanej wszystkim pelerynie przeciwdeszczowej.
Jesteśmy na górze. Panorama Tatr, Pienin, Gorców, Beskidu Niskiego i Wyspowego długo nie pozwalała nam zejść na dół, dlatego wygłodniali, wysoko nad koronami drzew, rozbiliśmy nasz obóz. Po posiłku udaliśmy się w drogę powrotną do miejsca, gdzie zostawiliśmy zielony szlak.
Tą drogą widoczną po lewej stronie zdjęcia będziecie iść w kierunku wieży.
Na ostatnim planie, po środku zdjęcia widoczna Mogielica – najwyższy szczyt Beskiu Wyspowego.
Droga na Dzwonkówkę prowadziła nas przez wysoko położone przysiółki wsi Obidza. Byliśmy dobre 800 m.n.p.m., a domów tu nie brakowało. Każdy znany mi mieszkaniec krakowskiego Ruczaju, oddałby wszystko za poranną kawę na werandzie jednego z tych gospodarstw.
Domy marzeń. Fot. Maks
Doszliśmy na Dzwonkówkę. Od tego momentu mieliśmy przed sobą ostatnią godzinę drogi. Niejednego ucieszy, że będzie to droga wyłącznie w dół 🙂 Anię ucieszyło bardzo!
Tuż po zachodzie słońca znaleźliśmy się przy Bacówce PTTK pod Bereśnikiem. Zjawiskowa panorama Tatr i Pienin na dobrych kilka minut zatrzymała nas przed jej drzwiami. Nie nas jedynych. W tym roku minęło 28 lat od kiedy pierwsi turyści stanęli w progach tego domu. Co ciekawe, schronisko mieści się w starej góralskiej chacie powiększonej m.in. o jadalnię, dlatego choć uważane za najmłodszą bacówkę turystyki kwalifikowanej, może być tak naprawdę tą najstarszą.


Bacówka PTTK pod Bereśnikiem.
Wcinając „przysmak po słowacku”, czy „placki ziemniaczane po warszawsku” przy stole z widokiem na najwyższe góry Polski, warto zwrócić uwagę na jeden szczegół. Uśmiechnięta Pani, która tyle co przez barowe okienko podała nam talerz, wychyliła się do nas przez prawdziwe okno dawnej chaty, na bazie której powstał dzisiejszy obiekt.

Drogowskazy przy schronisku tuż po zachodzie słońca.
Gospodarze jak nigdzie indziej dbają tu o wypoczynek swoich gości, a już w szczególności o ich sen. Bar czynny jest tutaj od 9:00 do 20:00, co oznacza, że ani o 7:00, ani o 8:00, ani nawet o 8:30 nie poczujemy smaku tej jedynej, najlepszej „Szarlotki Full” – podawanej na ciepło, z bitą śmietaną, lodami i sosem czekoladowym. Po co więc zrywać się o 8:00?
Szarlotka FULL w Bacówce pod Bereśnikiem.

Drogowskazy przy schronisku parę godzin po wschodzie słońca 🙂
Poranek w świetnym towarzystwie, z widokiem na cały świat i z gorącą szarlotką pod nosem, to najlepsze co może spotkać człowieka w dniu jego urodzin. Te były jednymi z najlepszych 🙂

Czas wracać w Gorce po samochody. Fot. Ania Maryla
O tym jak mógłby wyglądać nasz wyjazd przeczytasz we wpisie pod tytułem:
„Siedem rzeczy, które przeżyjesz w górach tylko ze mną”.
Do zobaczenia na szlaku!
Martin Martinger
Moje inne wpisy o Beskidach:
- Zarośnięte bojkowskie piwnice. Jaworzec
- Bieszczady Ukraińskie. Libuchora – historia wciąż żywa.
- Nieistniejący Dźwiniacz Górny.
- Torfowisko Tarnawa. Urok Laponii w Bieszczadach.
- Wschód słońca z wieży widokowej na Korbani.
- Wschód słońca na Połoninie Wetlińskiej.
- Pierwszy tydzień jesieni na Haliczu.
- Zimowa Tarnica i Jezioro Solińskie.
Dodatkowo:
Zapraszam na mojego: