Już w podstawówce, podczas pierwszych wycieczek klasowych w Beskid Niski, z podziwem patrzyłem na pełnego pasji przewodnika prowadzącego naszą grupę. Pamiętam w szczegółach cerkiew w Kotani i cmentarz wojenny w Krempnej, które wtedy zwiedzaliśmy. Choć od tamtych wakacji zdążyło upłynąć ponad piętnaście wiosen, wciąż potrafię przypomnieć sobie historie, których wtedy słuchałem z szeroko otwartymi oczyma. Gdy najlepsza wychowawczyni budziła we mnie ciekawość gór, byłem w piątej klasie podstawówki. Dziś, po tylu latach, dzieciaki ze Szkoły Podstawowej nr 15 w Krośnie nadal wędrują z Panią Moniką Guzik po szlakach, a ja sam od paru dni jestem przewodnikiem górskim.
Oto zdjęcie z tej wycieczki. Był rok 2001.
Mijały kolejne wiosny, aż nastał przełomowy 2015 rok. Po ukończeniu studiów i zostaniu inżynierem, nagle okazało się, że czas płynie znacznie wolniej. Dzięki przypadkowo znalezionemu w Internecie artykułowi o moim ulubionym Beskidzie Niskim (znajdziecie go tutaj), poznałem Justynę, która była wtedy w trakcie kursu na przewodnika. Krótka rozmowa z tą wesołą dziewczyną bardzo szybko przypomniała mi o długo odkładanych planach. Dzięki niej dowiedziałem się o istnieniu kursu SKPG Kraków (Studenckie Koło Przewodników Górskich) i jeszcze tego samego wieczora napisałem maila z prośbą o dopisanie mnie do listy kursantów.
Pytany często przez znajomych o formę kursu, postanowiłem w zgrabnym skrócie opisać drogę kursanta do upragnionego celu, jakim jest zostanie przewodnikiem górskim. W przerwach pomiędzy kolejnymi akapitami przedstawiam zdjęcia z egzaminu państwowego, który miał miejsce w dniach 28-30 czerwca br. i który wraz z pozostałą dwunastką kursantów ukończyłem z pozytywnym wynikiem. Tomasz Koszarek jest współautorem zdjęć.
Kurs SKPG w Krakowie, kandydatów na przewodników beskidzkich szkoli poprzez dwudniowe, weekendowe wycieczki górskie oraz kilkunastodniowe obozy w zimie i w lecie. Po zdaniu egzaminu połówkowego kończącego pierwszą część szkolenia, dodatkowo pojawiają się wyjazdy autokarowe podczas których kursanci uczą się warsztatu pracy pilota. Przez cały okres trwania szkolenia, każdy kursant dwa razy w tygodniu ma okazję uczestniczyć w wykładach prowadzonych przez pasjonatów z danej dziedziny.
Już od pierwszych wyjazdów istnieje możliwość zdawania tzw. graniówek, czyli własnoręcznie robionych map. Nie wystarczy jednak pokazać egzaminującemu przewodnikowi narysowanej mapy by zdać graniówkę. Oj nie. Cała zabawa polega na tym, by opisać naniesione na kalkę, niepodpisane szczyty, potoki i miejscowości opowiadając przy tym o łączących je szlakach. W trakcie szkolenia każdy kursant ma przyjemność poznać i zapamiętać dzięki graniówce sieć szlaków w:
Beskidzie Sądeckim
Beskidzie Wyspowym
Beskidzie Średnim
Beskidzie Żywieckim
Beskidzie Śląskim
Beskidzie Niskim
Beskidzie Małym
Pieninach i Magurze Spiskiej
Gorcach
Bieszczadach
Pogórzach i Podhalu.
Graniówki to nie wszystko. Pamiętajmy, że najważniejsze w trakcie szkolenia są wyjazdy w góry i to by mieć ich jak najwięcej. W moim przypadku było to prawie dwa miesiące w terenie. By ukończyć szkolenie należy uzbierać określoną ilość dni spędzonych w trasie. Nie znaczy to jednak, że wystarczy pojechać w góry i cieszyć się świeżym powietrzem. Oj nie. Każdy kursant przed wycieczką powinien poznać i przyswoić topografię i historię grupy górskiej w którą się udaje. Co najlepsze, w trakcie wycieczki będzie z tego rozliczany. Od poziomu jego wiedzy zależy, czy dany dzień będzie zaliczony.
Po zaliczeniu wszystkich graniówek, odbyciu praktyki na bazie namiotowej, przejściu gry terenowej na orientację i po uzbieraniu wymaganej liczby dni spędzonych w górach i w autokarze, każdy kursant radośnie przystępuje do egzaminu połówkowego. Po nim przychodzi długo wyczekiwana sesji egzaminacyjnej, od której to zależy, czy radosny kursant zostanie dopuszczony do egzaminu wewnętrznego. Małymi kroczkami zbliżamy się do końca, jednak wcześniej przed nami wspomniana sesja.
Sesja to czas, kiedy w ciągu niecałego miesiąca, ten sam radosny kursant powinien zdać 14 egzaminów z następujących tematów:
Beskid Śląski, Mały, Pogórze Śląskie
Beskid Żywiecki
Beskid Makowski, Wyspowy, Pogórze Wielickie
Beskid Sądecki, Pogórze Rożnowskie
Gorce
Beskid Niski, Pogórza: Ciężkowickie, Strzyżowskie
Bieszczady, Pogórza: Dynowskie, Przemyskie
Pieniny, Spisz
Tatry, Podhale, Orawa
Geografia ogólna Karpat
Etnografia, góry w literaturze
Historia regionu i turystyki
Geologia Karpat, ochrona przyrody
Historia sztuki i zabytki regionu
Długość trwania sesji oznacza, że przerwy między egzaminami to całe dwa dni. Całe szczęście, właśnie teraz owocuje wcześniejsza sumienna i systematyczna nauka i dwa dni na powtórki to więcej jak ocean wolnego czasu. Sesja zdana! Kiedy szczęśliwy kursant wszystkie egzaminy ma już za sobą, może przystąpić do egzaminu wewnętrznego. To już ostatnia prosta, bo egzamin ten jest decydującym o przystąpieniu do egzaminu państwowego.
Ostatnie kroki do mety do trzydniowy egzamin państwowy. Pierwszego dnia absolwent kursu przystępuje do części pisemnej, której zdanie pozwala tego samego dnia przystąpić mu do części ustnej. Ukończenie tej drugiej pozwala kolejnego dnia rozpocząć etap praktyczny w terenie, kiedy to członkowie komisji wraz z obserwatorem z Urzędu Marszałkowskiego, przybierają postać turystów oprowadzanych po szlakach malowniczych Beskidów.
Drugiego dnia egzaminu, po krótkiej naradzie ogłaszane są oficjalne wyniki. Po nich następuje ogromna radość, którą niektórzy tłumaczą zdobyciem wymarzonego tytułu, a inni zakończeniem zmagań o jego zdobycie 😉
Wypunktowane powyżej wymagania, choć nie brzmią zachęcająco i przyjaźnie, są jak najbardziej do przejścia. Co najważniejsze ślad po nich znika po pierwszym wspólnym odpoczynku na trasie, kiedy czujesz bicie odpoczywającego serca osoby, która kocha góry tak samo jak Ty. Kurs to PRZEDE WSZYSTKIM nowopoznani, fantastyczni ludzie. To niezliczone wieczory przy ognisku i gitarze. Wspólne śniadania, obiady i kolacje, po których wiecznie nikomu nie chciało się zmywać. To setki przechodzonych razem kilometrów, pary zdartych butów i poznanie się od każdej niemal strony. W trakcie zmagań kursowych być może nie byłem tego taki pewien, jednak teraz śmiało napiszę, że bez zastanowienia rozpocząłbym tę przygodę raz jeszcze!
Mając trochę ponad dziesięć lat, jako mały chłopaczek, podczas wycieczki do Kotani z Panią Moniką Guzik, zamarzyłem sobie po cichu, by być kiedyś jak obecny wtedy przewodnik i chodzić z ludźmi po górach. Choć marzeń mam wiele, to jedno z tych pierwszych udało mi się właśnie zrealizować!
Poniżej dwa zdjęcia z tej pierwszej wycieczki. Gorąco pozdrawiam Panią Monikę i całą klasę! Minęło już 16 lat 🙂
Trzymajcie się ciepło i nie schodźcie ze szlaku, w drodze do obranego celu.
Wasz Przewodnik Beskidzki,
Martin Martinger