Wiele jest w naszych Bieszczadach ścieżek edukacyjnych, jednak jedna według mnie zasługuje na szczególne wyróżnienie. Ścieżka o której chcę Wam dziś opowiedzieć łączy trzy nieistniejące wioski w dolinie Wetlinki. Cicha dziś dolina tej rzeki, leżąca w samym sercu wysokich gór, niewiele ponad 70 lat temu była domem setek Bojków. Zatarte przez mijający czas ślady ich życia, są dziś poruszającym obrazem tragicznej i wciąż mało znanej historii Bieszczadów, do której warto sięgnąć przy okazji kolejnej wycieczki na zatłoczone połoniny. Historię tych ziem przybliży Wam dziś, znana jedynie nielicznym ścieżka… Na końcu wpisu znajdziecie nagranie z wnętrza bojkowskiej piwnicy.

Witaj w „Bieszczadach Odnalezionych”
To pierwsze zdanie jakie przeczytacie na dwujęzycznej tablicy informacyjnej znajdującej się przy szosie w Kalnicy. To tutaj, niedaleko sklepu rozpoczyna swój bieg niepowtarzalna ścieżka, która na długo zostanie Wam w pamięci. Chcecie poznać więcej szczegółów o tym wyjątkowym projekcie?

Ścieżka historyczno-przyrodnicza „Bieszczady Odnalezione” powstała latem 2012 roku. Od tego czasu wiedzie turystów po trzech nieistniejących wioskach. I Wy kierowani jej tablicami przejdziecie przez Jaworzec, Łuh i Zawój, poznając losy ich dawnych mieszkańców i ciesząc oczy jednym z najpiękniejszych widokowo „dolinnych” bieszczadzkich szlaków. Zobaczycie miejsca, do których prawdopodobnie nigdy byście nie trafili, a co najwyżej nieświadomie przeszlibyście obok.

Dzięki ciężkiej pracy Stowarzyszenia Rozwoju Wetliny i Okolic, Nadleśnictwa Cisna i ukraińskiego Stowarzyszenia Beskydzke Zemlactwo z Iwano-Frankowska, odnalezione ślady przeszłości dziś dostępne są dla każdego, kto zechce poświęcić parę godzin wolnego czasu na pouczający spacer. Wytyczenie ścieżki, jak tłumaczą jej autorzy, to próba ocalenia od zapomnienia śladów dawnych mieszkańców tych ziem – Ukraińców, Polaków i Żydów, którzy wiosną 1947 musieli opóścić swoje domowstwa. Próba, według mnie wyjątkowo udana i szczególnie poruszająca.

Pierwsza sentymentalna bojkowska ścieżka w Bieszczadach.
Czy zastanawialiście się kiedyś co mogło pozostać po małej wiosce, którą nagle opuszczają wszyscy mieszkańcy? Czy myśleliście ile śladów dawnego życia mogło przetrwać po 70 latach, w trakcie których nikt nie zaglądał do opuszczonych domostw? Jeśli słyszeliście kiedyś o Akcji „Wisła” i ciekawi Was los miejsc, które dotknęła bezpośrednio, odwiedźcie koniecznie Jaworzec, Łuh i Zawój. Z dala od głośnych wycieczek, w miejscu totalnie bezludnym będziecie co krok zachodzić w głowę jak to możliwe, że żyło tu kiedyś ponad 1000 osób?

Po wysiedlonych w 1947 roku mieszkańcach pozostały w dolinie Wetlinki liczne, jednak trudnodostrzegalne ślady. Choć nie znajdziemy już bojkowskich chat krytych strzechą, to możemy zaglądnąć do wielu dobrze zachowanych piwnic, zbudowanych z rzecznego kamienia. Piwnice nie są łatwe do znalezienia, jednak Wam ich odszukanie przyjdzie bez problemu. Drogę wskażą Wam tablice informacyjne, z których dodatkowo dowiecie się do kogo należała dana piwnica oraz co w niej przechowywano.

Bez problemu odszukacie zarośnięte sady ze starymi jabłoniami. Nieprzycinane drzewa przez dziesiątki lat zdziczały, dając dziś niewielkie i kwaśne owoce. Odważycie się je spróbować? Schodząc z przetartej ścieżki patrzcie uważnie pod nogi, by nie wpaść do ukrytej pod gałęziami studni. Jeśli już jedną znajdziecie, tuż przy niej traficie na fundamenty po rozebranej chyży. W ich szukaniu pomocne okażą się do dziś bogato kwitnące kwiaty z dawnego, przydomowego ogródka.


W każdej z trzech wiosek istniała cerkiew. W każdej pozostało po niej jedynie miejsce otoczone starymi drzewami i czasem zarysy fundamentów. Tuż przy cerkwi chowano przodków, zachowały się jednak tylko pojedyńcze nagrobki. Dzięki tablicom informacyjnym traficie w te miejsca i nauczycie się odszukiwać je w terenie, co bez wątpienia przyda się podczas wycieczek w kolejne opuszczone doliny Bieszczadów i Beskidu Niskiego, gdzie podobnych cerkwisk (miejsc po cerkwiach) jest dziesiątki.

Jaworzec to dla mnie wioska szczególna. Wszystko być może za sprawą częściowo zrekonstruowanej chaty Wasyla Kaczora stojącej niedaleko cerkwiska. W 1938 roku podobnych zagród było w Jaworzcu jeszcze dziewięćdziesiąt. Dziś nie ma ani jednej. Przy chyży Kaczora postawiono dużą tablicę informacyjną. Czytając ją, stoimy w sieni, która jest jednym z sześciu pomieszczeń w chacie. Każde z nich opisane jest na tablicy, którą właśnie widzimy. Na prawo wejście do ogrzewanej piecem izby, gdzie sypiała żona Wasyla Ewa i synowie Jurko i Dymitr. Na lewo drzwi do komory, gdzie rodzina przechowywała jedzenie i cenne przedmioty. Za komorą stało boisko, stajnia i owczarnia. Dziś w każdym z tych pomieszczeń rosną chwasty…


Nad opisem nieistniejącego domu widzimy pamiątkowe zdjęcie przedstawiające chyżę Wasyla wtopioną w inne zabudowania, z niewyraźnymi postaciami stojącymi tuż przed jej wejściem. Czy to Wasyl z rodziną? Za chyżą, pomiędzy sędziwymi jesionami, wznosi się dach cerkwi pw. Św. Wielkiego Męczennika Dymitra. Dziś jedynie las pozostał ten sam. Po chyży i świątyni pozostały wspomnienia. Pomysłodawcy ścieżki „Bieszczady Odnalezione” na fundamentach spalonej zagrody Wasyla postawili na pamiątkę kilka samotnych belek, zaś na wzgórzu w miejscu po cerkwi umieścili samotną ikonę i symboliczne drzwi, które widzicie na moich zdjęciach.

Wiosek podobnych Jaworzcowi znajdziemy w Bieszczadach wiele. Cichych dolin z opuszczonymi po 1947 roku sadami jest jeszcze w naszych górach dziesiątki. Każda z nich skrywa w gąszczu zielska, wejścia do pustych od lat piwnic. W każdej co roku zakwitają zdziczałe jabłonie.

Jaworzec jednak jest wyjątkowy. Daje każdemu, kto go odwiedzi pewien przywilej. Pozwala dostrzec, to co dla wielu z nas niewidoczne i tłumaczy tematy często niezrozumiałe. Jeśli brak Wam pomysłu na wycieczkę w poszukiwaniu historii Bieszczadów, ścieżka „Bieszczady Odnalezione” biegnąca przez Jaworzec wskaże Wam miejsca, kóre wytłumaczą więcej niż wszystkie przewodniki. Myślę, że jadąc kolejny raz w Bieszczady, warto poznać cichą historię miejsc, których panoramy podziwiamy z gwarnych połonin.

Gdzie rozpocząć wycieczkę?
Najlepiej rozpocząć ją przy sklepie w Kalnicy, gdzie znajduje się pierwsza z tablic informacyjnych. Tam też możemy zostawić samochód. Po około dwóch kilometrach wzdłuż Wetlinki dojdziemy do kolejnej tablicy znajdującej się przy rozwidleniu dróg. Polecam skręcić w prawo na most i podażać za znakami na Jaworzec. Przejdziemy koło wypału drewna, miniemy Bacówkę PTTK Jaworzec i po przejściu koło cmenatrza znajdziemy się przy krzyżu upamiętniającym zniesienie pańszczyzny. W okolicy odszukamy zachowane piwnice, miejsce po cerkwi i zrekonstruowaną chyżę Wasyla Kaczora.

By kontunować naszą wycieczkę i udać się do wioski Łuh, możemy powrócić do rozwidlenia o którym pisałem wyżej i skręcić w lewo, bądź przejść Wetlinkę w bród w okolicy krzyża pańszczyźnianego w Jaworzcu. W lecie nie ma z tym problemów. Po odnalezieniu dawnych śladów wsi Łuh, przejdziemy do nieistniejącej wioski Zawój (w trakcie drogi nie przechodzimy na drugi brzeg Wetlinki). Z Zawoja możemy tą samą drogą powrócić do Jaworzca, bądź udać się w dalszą wycieczkę do bliskiego Rezerwatu Sine Wiry.


Wskazówka: Jeśli jesteśmy ograniczeni czasowo, samochód możemy zostawić na parkingu za rozwidleniem dróg. Znajduje się on za mostem, przy wypale węgla drzewnego.
Mapa ścieżki „Bieszczady Odnalezione”
Rozmieszczenie tablic informacyjnych na ścieżce możecie zobaczyć na mapie google, dostępnej TUTAJ.
Gdzie przenocować?
Nie ma miejsca lepszego na nocleg, jak znajdująca się w Jaworzcu Bacówka PTTK, będąca najstarszą bacówką tego typu w całych Bieszczadach. Oto namiary: Facebook Schroniska. Gorąco zachęcam Was do pozostania w okolicy na dobrych kilka dni, ponieważ możliwości spędzenia wolnego czasu jest tu co nie miara:
- Spacer ścieżką historyczno-przyrodniczą „Bieszczady Odnalezione”.
- Spacer do Rezerwau Sine Wiry.
- Rowerowa wycieczka do nieistniejącej wioski Łopienka.
(7 powodów, dla których warto zaszyć się w dolinie Łopienki.) - Wycieczka czarnym szlakiem na Połoninę Wetlińską.
- Błogie opalanie się nad wartką Wetlinką.
Tak naprawdę już spędzenie dnia w bacówce jest atrakcją samą w sobie, bo i gdzie indziej szukać tak magicznej panoramy na dolinę Wetlinki? Gdzie indziej można przesiadywać noce przy ognisku, pod takim niebem? Pyszna kuchnia i uśmiechnięci Gospodarze z pewnością niejednemu z Was odłożą w czasie decyzję o powrocie do domu.

Co szczególnego zabrać ze sobą?
- Z pewnością przyda się latarka czołówka, dzięki której będziecie mogli przyjrzeć się sklepieniom i posadzkom odnalezionych bojkowskich piwnic.
- W celu zrozumienia wyjątkowości tej ścieżki, bezcenna okaże się wrażliwość na los drugiego człowieka.
Do zobaczenia na szlaku!
Martin Martinger
http://www.jaktoblisko.com
Chcących zobaczyć jedną z takich zarośniętych piwnic, o których piszę w tytule, odsyłam do mojego wpisu: „Nieistniejąca Nieznajowai studencka chatka. Beskid Niski.”. By zobaczyć piwnice Jaworzca zachęcam Was do odwiedzenia cichej doliny Wetlinki, bądź obejrzenia mojego nagrania (wrażenia nie do porównania).
Oto film, który nagrałem w styczniu. Zobaczysz na nim wnętrze starej, bojkowskiej piwnicy z Jaworzca oraz trudne zimowe warunki na Połoninie Wetlińskiej.
Moje inne wpisy o Bieszczadach:
- Bieszczady Ukraińskie. Libuchora – historia wciąż żywa.
- 7 powodów, dla których warto zaszyć się w dolinie Łopienki.
- Nieistniejący Dźwiniacz Górny.
- Torfowisko Tarnawa. Urok Laponii w Bieszczadach.
- Wschód słońca z wieży widokowej na Korbani.
- Wschód słońca na Połoninie Wetlińskiej.
- Pierwszy tydzień jesieni na Haliczu.
- Zimowa Tarnica i Jezioro Solińskie.
Dodatkowo:
- Moje filmy.
- Kilka słów o mnie.
- Wywiad w radiu Lem.fm.
- Jak zostałem przewodnikiem górskim?
- Wspólna wycieczka – Siedem rzeczy które przeżyjesz w górach tylko ze mną.
Zapraszam na mojego: